-Co?Ja?- spojrzałam na swoje ciało. Dostrzegłam, że faktycznie stało w płomieniach. Następnie Percy swą mocą chwycił taflę wody. Próbował mnie nią obleć, lecz jednak ogień nie dawał cieczy najmniejszego pola manewru. Pomimo temperatury, którą wtedy osiągałam było mi delikatnie chłodno. Po chwili zauważyłam, jak dwójka uczniów z mojej klasy podbiegała do mnie. Wtem upadłam na szorstki piasek.
--------------------------------
-Halo? Halo? Żyjesz!- spytała jedna z moich koleżanek.
-Nie, umarłam i nawiedzam cię obecnie, jako duch!- wydarłam się na nią. Wciąż leżałam na plaży. Dziewczyna podała mi do ręki tabletki i szklankę wody (ciekawe skąd to miała?!). Jednym ruchem wytrąciłam lekarstwa z prawej dłoni. Po namyśle wylałam na siebie zawartość naczynia.
-Od razu lepiej- powiedziałam i spojrzałam na znajomych, ich miny były stosunkowo dziwne. O ile można je tak nazwać.
-Okay? Chodź zaraz zacznie padać!- wykrzyczała druga koleżanka zbierając z piasku swoje rzeczy.
-Tak, więc szerokiej drogi do hotelu!- odpowiedziałam jej poprawiając włosy.
-Aha. Dobra.- wydarła się, już odbiegając ode mnie. Po chwili opuściła mnie druga koleżanka. Troszkę to dziwne, ale deszcz w L.A. padał coraz intensywniej. Wstałam, zabrałam torebkę i skierowałam się do pierwszej lepszej kawiarenki w celu schronienia się przed wodą. Mimo wszystko troszkę szkoda było mi moich nowych ubrań otrzymanych od bogini piękności. Kiedy deszcz przestał padać wyszłam z "Beach.... just beach". Średnio wiedziałam czy iść do hotelu, skierować się zwiedzać, czy może spacerować dalej po plaży. Po chwili wpadł mi do głowy pomysł, przecież to Los Angeles, może spotkam tu jakąś gwiazdę? Nie minęło 40 minut, a ja kręciłam się w tą i z powrotem po Alei Gwiazd. Po drodze minęłam naprawdę dużo prestiżowych miejsc. Przez to pojęcie rozumiem studia nagraniowe, piękne wille i niezrównane widokiem skwery i place.
-Przepraszam, ty masz na imię Layla?- skierowała to pytanie kilkuletnia, uczesana w dwie kiteczki dziewczynka.
-Tak, a co się stało?- zwróciłam się do niej lekko uginając nogi, by móc lepiej słyszeć jej odpowiedź.
-A bo taki pan z brodą kazał mi przyprowadzić cię do tamtej rzeczki.- odpowiedziała zwracając swoją główkę w moją stronę. Następnie wskazała palcem niewielki strumyk. Pokiwałam głową w geście dziękowanie i skierowałam się tam szybkim krokiem. Spojrzałam w taflę wody. Zobaczyłam tam coś niesamowitego. Choć może nie jest to odpowiednie stwierdzenie. Zauważyłam tam ciało starca rozszarpanego przez jakieś zwierzę. Ku mojemu zdziwieniu krew zachowywała się jak w galerecie. Była widoczna jedynie w określonej przestrzeni. Po chwili namysłu wskoczyłam do wody. Przez moje ciało przeszła fala chłodu, nagle straciłam już sprzed oczu widok trupa. Byłam w bardzo ciemnym pomieszczeniu. Naokoło widziałam jedynie kilka świec.
-Witamy w Hadesie. W czym mogę pomóc?- odezwała się pani z okienka, które dosłownie przed sekundą pojawiło się w pokoju.
- Proszę ustawić się w kolejce do przejazdu. Proszę bez całych rodzin! Przygotować drachmy!- wykrzyknęła inna pani wskazując ręką łódź i bardzo bladego przewoźnika. Spojrzałam na te trzy postacie bardzo dziwnie.
-Witaj!- odpowiedziały jednocześnie. Po chwili ukazała się gromada duchów, które w przepychu kierowały się w stronę łodzi. Nagle rozległ się huk i wszyscy padli na ziemię.
-------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału. Postaram się dodać kolejny w środę. Rozdział dedykowany Pauli