wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 4 "Los szykuje dla nas kręte korytarze podobne w pewien sposób do labiryntu. Chcesz przejść, a ściany, porównywalne do przeciwności migają przed oczami. Chcesz wyjść, ale wiesz, że tam minął spory kawałek, który zmienił wszystko.

Nie specjalnie rozumiałam co powiedział ten heros. Miał brązowe włosy, niebiesko-zielone oczy z żółtymi plamkami. Przyodziany był w obozowy podkoszulek i spodnie w kolorze khaki. Wygłądał na uprzejmego, aczkolwiek pewnego siebie. Percy słysząc słowa wypowiadziane z jego ust nie był pewien co ma powiedzieć. Wreszcie spojrzał na mnie, jakby ostatecznie rozważając wszystkie warianty. Jednak po chwili zabrał głos:
-Nie rozumiem...- wydukał tylko to.
- Zamierzasz czekać aż nad jej głową pojawi się....- powiedział chłopak, który pojawił się znikąd.
-Cisza-tym razem zaczęła Annabeth- niewiedza nie jest groźna. Już prędzej przysłania logikę samej sytuacji.

Po chwilu odszedł od nas ten chłopak.
-Syn Kronosa, pretensjonalnie szczery, nachalny, zamknięty w sobie mądry i sprytny- rzekł Percy.
Ta sytuacja sprawiła, że nabrałam wielu wątpliwości. Skoro jestem herosem muszę być córką jakiegoś boga, bogini lub tytana. Mogę być potomkiem Pana Czasu lub Zeusa. Ale lepiej nie robić sobie nadziei, ponieważ równie dobrze mogę być córką Afrodyty, czy Demeter (o wybaczcie Boginie moją zniewagę). Ann i Percy prowadzili mnie do. Wielkiego Domu...

-----------------
Rozdział dedykowany Joasi i Julce W. oraz Oli K.   Hehe, do nexta

3 komentarze:

  1. Rozdział superooowy! Czemu taki krótki? Co? Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie piszesz. Tak... dorośle i mądrze, jakbyś przemyślała każde słowo zanim je napiszesz. Podoba mi się :)
    Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie. Jestem w twoim wieku, a przy tobie pisze jak przedszkolak

    OdpowiedzUsuń