wtorek, 3 czerwca 2014

Noteczka

Dodałąm nowy rozdział. Dedykowany był moim Olką. Córce Posejdona i Córce Ateny (tak Christine) no i Julce Walczak, która nie zdradziła mi jak nazywa się jej boski rodzic. Zauważyliście pewnie piosenki. W ramach wszelkich pytań proponuję komentarze.

”To najmniej realny sen, jaki odczułam. Co gorsza nie będący fikcją…chyba?!” Czyli rozdział 2




Ciemność. Jasność (istnieje taki wyraz?). Leżę w bardzo dziwnym pomieszczeniu. Takie, takie, nom jasno było, zbyt biało. Nagle po mojej prawej stronie pojawiła się postać, Annabeth (czytanie książek mocno odbija mi się na psychice). Za dużo książek, filmów, muzyki. Za chwilę koło niej spostrzegłam Percy’ego. Mam najbardziej rąbnięty sen wszechświata.
-Gdzie ja jestem? I czemu tak tu biało?- wymamrotałam z wielką trudnością. Wciąż nie wiem co się stało? Jak się tu znalazłam? Zbyt wiele pytań, za mało odpowiedzi, a niebieski moim ulubionym kolorem. Co? Serio? Coś czuję, że dostałam mocno w głowę.
-Jesteś w Obozie Herosów.-powiedziała Ann, po czym zwróciła się do Percy’ego- mówiłam, że powinniśmy zmienić wystrój.
-Ok. Faktycznie dodałabym chociaż dodatki dębowego koloru i namalowała kilka pasków w kolorze „Zamka z piasku”. Ale jeśli chodzi o obóz to tak poza paranoją?- spytałam bez namysłu, wypowiadając te słowa, jak najszybciej.
-Heh, bardzo błyskotliwy żart. Z pewnością godny córki Ateny?- powiedziała Annabeth.
-Ohhhh. Zapomniałam. „Maybe it’s a dream, but always…- mówiłam, do czasu kiedy dziewczyna weszła mi w zdanie:
-Use it its course”*- powiedziała z uśmiechem. Po chwili Percy zwrócił się do mnie:
-Wow. Jesteś jedynym herosem, którego polubiła od razu- wydukał spoglądając na Ann, aby czasem nie próbowała go zamordować wzrokiem…chyba?!
-Ok, to najpierw sprawdzimy, co umiesz- powiedziała dziewczyna wymieniając porozumiewawcze spojrzenie z Persiakiem (tak go nazywałam czytając książkę). Już się boję.
-Ale ja nigdy nie brałam udziału w prawdziwym treningu- próbowałam się wybronić, używając i innych argumentów. Niestety żaden nie podziałał, Ann złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia. Chyba widoku wzgórza, ani niczego innego nie muszę wam opisywać. To było niesamowite. Całe zobrazowanie książki wujka Rick’a. Marzenie spełnione, choć w pewnym procencie. Wtargnęłyśmy za jeden z budynków, gdzie spostrzegłam wiele tarcz. Percy podał mi ogromny łuk. Byłam zdumiona, że go uniosłam, ale miałam jeszcze kilka innych powodów do zdumienia.