środa, 3 września 2014

Rozdział 8 "Czas nie leczy ran, aon tylko przyzwyczaja cię do bólu. Strachu nie da się pozbyć, ale można się go bać"

Noc była spokojna, a ranek dość pogodny. Niewiele osób spało w 6. Głównie dlatego, że był dopiero czerwiec. Nie miałam ochoty na wspólne śniadanie z obozowiczami, więc poszłam ma spacer. Ubrałam się i wyszłam. Mijając Wielki dom i pola truskawek obrałam kierunek- las. Może niedługo będzie bitwa o sztandar? Może trzeba ogarnąć budowę lasu? Każdy pretekst jest dobry, aby wyrwać się z ciągu zdarzeń. Mam nadzieję, że uda mi się również opuścić kilka treningów.  Nie wiem dlaczego, ale poprostu nie mam ochoty. Ciekawe jak działa ta magiczna bariera. Z tego, co wiem (bo przeczytałam w książce) to nie przejdzie przez nią żaden potwór i żaden śmiertelnik, chyba że go się wpuści. Jeśli już rozważamy pytania, to czy w obozie jest Rachel? Czytając książke jej nie polubiłam, ale może osobiście wyda mi się bardziej przyjacielska. Szczerze mówiąc znam jeszcze niewiele osób z obozu. W sumie tylko Ann, Percy'ego, Alexandre, tego gościa od Kronosa i kilka osób z domku Ateny. Właśnie, jeśli chodzi o Alexandre to może ją odwiedzę! Podbiegłam do 11, by poszukać mojej koleżanki. Siedziała na łóżku. Otwierając lekko drzwi zauważyłam, że nie jest sama. Koło niej stała R.E.D. Rudowłosa krzyczała na Alex. Złapałam kilka słów z tej kłótni.
-Chejron wie? A tak w ogóle to jak możesz? To zwykła zdrada! Jesteś nielojalna wobec wszystkich herosów- wydarła się Rachel.
-Pfff. Herosów, no właśnie- odpowiedziała jej Alexandra. Kłótnia ciągneła się dalej, ale niestety nie usłyszałam nic więcej. W pewnym momencie rudowłosa wyciągnęła sztylet z wężem na rączce. Tego już za wiele pomyślałam i sięgnęłam po miecz. W ostatniej chwili zatrzymałam zamach Rachel. Alex poprostu nie była w stanie się otrząsnąć. R.E.D. spojrzała na mnie rozwścieczona. Próbowała ciąć mnie w brzuch. Była zbyt wolna na sztylet, więc bez problemu unikałam perfekcyjnie jej ciosów. Po chwili zdecydowałam się machnąć mieczem. Delikatnie ugodziłam ją w ramię. Miała to być przestroga, jednak Rachel nie dawała za wygraną. Odrzuciłam swój miecz na łóżko nieopodal Alexandry, a sama bez problemu wytrąciłam sztylet z rąk R.E.D.
-Nie waż się podnosić ręki na moich przyjaciół- krzyknęłam. Rudowłosa chwyciła z ziemi swoją broń i wybiegła z domku. Alex wciąż siedziała przygaszona. Postanowiłam z nią porozmawiać.
- Dlaczego ona chciała cię zabić?-zaczęłam.
-Nieistotne.- próbowała wymigać się dziewczyna.
- Rachel raczej bywa przyjazna. Skoro chciała zrobić ci krzywdę to miała poważny powód- zasugerowałam delikatnie.
-Usiądź. To będzie skomplikowana historia. -odpowiedziała. Zrobiłam jak kazała i przygotowałam się do wysłuchania, tego co powie Alex.
- Zauważyłaś ten tajemniczy błysk w moich oczach? To skutek dołączenia do Czarodziejek Hekate. Rachel, kiedy się dowiedziała była zdruzgotana. Wszystko przez przepowiednię, która jej dotyczy:
"20 lat żyć Ci dane,
Wyrecytujesz przepowiednie wielką,
Zginąć będziesz czarodziejki ręką."
A ponieważ już padły słowa przepowiedni zwanej Wielką. Zdenerwowała się, że to ja mogę odebrać jej życie. Innej czarodziejki nie zna.- opowiedziała. Dość skomplikowana, ale sensowna. Cóż, jednak do końca życia nie polubię Rachel.  Moje rozmyślenia przerwał dźwięk konchy informujący o porze obiadu.
------------------------------
I dowiedzieliście się więcej o bohaterach. Domyślacie się czyją córką może być Layla. Do wszystkich fanów Rachel: te zachowani rudowłosej to tylko mój wymysł!
Do napisania!

3 komentarze:

  1. O Bogowie! :D Wercia, Wercia... Ech... Co ja mam powiedzieć? Jak zawsze świetnie, no bo ty, po prostu masz talent do pisania. No! Bosko XD.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co mam napisać. Ciągle się powtarzam. Przestań pisać tak dobrze.

    OdpowiedzUsuń