poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 6 "Pozornie miło jest znać, niektóre fakty. Niestety gorzej, gdy zmieniają one zbyt wiele. Bywa, że niszczą całe nasze życie. A porównywalne bywają do epilogu w książce. Los nie powinien być przeważony, powinien czekać na to, jak go napiszemy"

Historia, którą opowiedział mi Chejron była wręcz nieprawdopodobna. Zastanawiam się kim jest ta dziewczynka?! To niesamowite, co zrobiła. Z przemyśleń wyrwał mnie głos Annabeth:
-Chejronie, a w związku z historią, którą opowiedziałeś- ciągnęła.
-Ona już wie wiele jak na dzisiejszy dzień- odpowiedział spoglądając na mnie z troską. Nagle do Wielkiego Domu weszła dziewczyna mniej więcej w moim wieku. Miała blond włosy mniej więcej do pasa, zielone oczy i tajemnicze spojrzenie.
-Jeśli jej nie powiesz może nie dożyć jutra!-krzyknęła.
-Nie mów mi, że...- wydukał centaur, zastanawiając się nad tym co ma zrobić.
-Ktoś wezwał trzy minotaury. Niestety są obdarzone nieco boską mocą. Są w stanie przekroczyć granice.
-Wezwij wszystkich z domków Apolla, Hefajstosa i Ateny. Niech czekają przy granicy, pozostali niech zbiorą się przy koloseum i strzegą wnętrza Obozu.- powiedział Chejron.
-Pozostali Obozowicze.. hmm, jak to ująć? Zastygli.- odpowiedziała dziewczyna.
-Niedobrze.-Chejron spojrzał momentalnie na Percy'ego i Ann, niestety oni stali w bezruchu. Obozowiczka znów zabrała głos:
-A tak w ogóle to jestem Alexandra. Córka Hermesa- zwróciła się do mnie. Gdy przekazała te informacje również zastygła. Chejron, zanim się "zamroził" rzekł:
Jesteś tym dzieckiem z historii. Córką Ateny. Od wielu lat nazywają cię "Księżniczką Waleczności".

Nie do końca wiedziałam, co zrobić, kiedy usłyszałam te słowa. Po chwili jednak przypomniałam sobie o minotaurach i o tym, że pewnie są już przy granicach obozu. Pobiegłam do 11 (chwilowo tam mieszkałam, wiadomo- nieuznana) i chwyciłam swój miecz. Ruszyłam w stronę sosny Thalii. Potwory już tam były. W myślach powtarzałam sobie: "Nie możesz stchórzyć, nie teraz. Wszyscy na ciebie liczą. Pomyśl,o tym co zrobiłaś przed laty. Dziś też jesteś w stanie to zrobić" Momentalnie przypomniałam sobie wszystkich bohaterów z moich ulubionych książek. "Dziś jestem jak oni". Podbiegłam jeszcze szybciej do pierwszego stwora. Najpierw cięłam w nogę. Dekoncentrowało go to odrobinkę. Zdenerwował się jeszcze mocniej. Próbował uderzyć mnie ręką, ale ja przeturlałam się pod nim. Kiedy się odwrócił nawet nie zauważył, że ma za sobą drzewo. Wpadł na nie i je przewrócił. A ono zaś uderzyło drugiego minotaura, który dopiero biegł w moim kierunku.
-Brzydoto! Założę się, że biegasz wolniej ode mnie!- wydarłam się do niego. Chwyciłam nogi za pas. Potwór biegł tuż za mną. Po mimo to, nie był w stanie mnie dogonić. Nawet nie wiedziałam, że umiem tak szybko biegać. Widziałam tylko swój cień. Po chwili wpadłam na pomysł. Skierowałam się nad rzeczkę. Biegłam wprost do niej, przypominając sobie mitologię. Kiedy od wody dzielił mnie metr odskoczyłam w bok. Stwór wpadł do wody. Następnie wykonałam salto w powietrzu przewracając do strumyka latarnie, która stała nieopodal. Kiedy wylądowała w wodzie minotaura poraził prąd. Pozostało mi tylko odciąć mu głowę. Tak też zrobiłam. Z potwora oprócz pyłu został jeden róg. Jeszcze dwa pomyślałam. I wróciłam na Wzgórze.

Ten, który dostał drzewem leżał wciąż nieprzytomny. Ugodziłam go mieczem z "L" prosto w serce. Rozpłynął się w powietrzu pozostawiając jedynie pył. Jeszcze tylko jeden. Kiedy go zobaczyłam stwierdziłam, iż był większy od pozostałych. Wyglądał po prostu dostojniej. Miał zdecydowanie więcej broni. Wiedziałam, ze ma przewagę, dlatego zaproponowałam:
-Bez broni, żadnej- kiwnął głową na tak. Odłożyłam miecz, sprawdzając czy mam we włosach wsuwkę, którą miałam po prostu od zawsze. Była zdobiona kwiatkiem w kolorze złoto-srebrnym i za każdym razem, kiedy jej dotykałam jakby czułam się lepiej, a rany goiły się szybciej. Zaatakowałam pierwsza. Wiedziała, ze to jak boks. Minotaur, duży i silny, a ja mała i delikatna, pozornie. Próbował mnie uderzyć, ale ja byłam szybsza. W końcu dostałam w nogi. Przewróciłam się, ale gdy dotknęłam spinki, od razu poczułam się lepiej. Wspięłam się na potwora, gdy szukał mnie wśród drzew i uderzyłam łokciem najmocniej jak potrafię w kark. Gdy upadł na ziemię chwyciłam jego róg i........

-----------------------------------------------------------------
Witam serdecznie! Rozdział pisany przy wielu piosenkach i przy robieniu planu lekcji. Swoją drogą mam tragedię w szkole. https://www.youtube.com/watch?v=YR5ApYxkU-U <------------------- piosenka, która mnie inspirowała. Następny rozdział być może w środę lub jutro! Do napisania!
P.S. Dziękuję serdecznie za miłe komentarze!

1 komentarz: